Ten sympatyczny święty, wspominany przez Kościół w Dniu Matki, był człowiekiem obdarzonym szczególnym poczuciem humoru. Jego rozmaite figle zdają się zaprzeczać mylnemu przeświadczeniu, jakoby świętości musiało towarzyszyć ponuractwo. Udało mu się bowiem zharmonizować ducha ascezy z pogodą ducha.
Był wybitnym przewodnikiem duchowym i reformatorem Kościoła w XVI w., doradcą, powiernikiem i spowiednikiem papieży oraz kardynałów, a także wielkim pedagogiem i założycielem zgromadzenia zakonnego oratorianów (filipinów).
Przyszedł na świat 21 lipca 1515 r. we Florencji. Po śmierci matki - Lukrecji Mosciano i starszego brata przeniósł się do wuja, kupca w San Germano. Miał przejąć po nim interes, jednak zrezygnował z majątku i podjął w Rzymie studia filozoficzno-teologiczne. Przerwał je i zaczął uczyć dzieci, a potem został wziętym adwokatem; kiedy jednak, dzięki popełnionemu błędowi, przegrał jedną z rozpraw, rozstał się z palestrą. Wkrótce, jako świecki apostoł, zaczął wychodzić na ulice Wiecznego Miasta, aby głosić Ewangelię i nieść pomoc ludziom ubogim. Dopiero w 1551 r., jako 36-letni mężczyzna - za sugestią spowiednika P. Rosy - przyjął święcenia kapłańskie. Nigdy nie uległ pokusie rozwijania kariery, zachowując pokorę i prostotę życia, a spośród rozmaitych zaszczytów odrzucił m.in. kapelusz kardynalski, który zwrócił Grzegorzowi XIII.
Jest uznawany za twórcę szkoły życia wewnętrznego, a swoją duchowością wywarł piętno na pobożności salezjańskiej i wincentyńskiej. Organizował spotkania dla zaprzyjaźnionych kapłanów, co dało początek nowej wspólnocie, wspomnianym już oratorianom. Przyjaźnił się z wieloma wybitnymi osobistościami, w tym z późniejszymi świętymi: Karolem Boromeuszem, Ignacym Loyolą, Franciszkiem Salezym i Katarzyną Ricci. Zmarł w 1595 r., a kanonizowano go w 1622 r.
Michał Gryczyński
Jest takie powiedzenie: „Kiedy potrzeba, to Bóg posyła nawet swego Anioła”. Biedna mała dziecina otrzymała takiego anioła, dając w zamian prostotę, radość i szczerą miłość. Aniołowie święci, bez waszej świetlanej obecności, świat byłby pogrążony w ciemnościach wyrachowania, przyziemności, niepotrzebnych lęków i obaw, niezdolny podjąć się trudu i poświęcenia w imię prawdziwej miłości. Uczcie nas dostrzegać to, co należy nam czynić, gdyż niesie to z sobą prawdziwe szczęście i uświęcenie.