logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Michał Komorek
Wkraczając w Wielki Post
Idziemy
 
fot. Cynthia Young | Unsplash (cc)


Co z tego, że ktoś pości, jeżeli żyje w nienawiści?

 

Z ks. Bernardem Czerwińskim, proboszczem parafii św. Feliksa z Kantalicjo na Marysinie Wawerskim w Warszawie, rozmawia Michał Komorek

 

Czy w Środę Popielcową dużo jest wiernych w Kościele?

 

To dzień mocno zakorzeniony w naszej pobożności. Wiele osób przychodzi wtedy do kościoła, aby wyrwać się z codziennego zabiegania i pozwolić, by kapłan posypał ich głowę popiołem. Ale i w całym Wielkim Poście jest więcej ludzi niż w ciągu roku.

 

Zapytam prosto: po co nam w Kościele Wielki Post?

 

Odpowiem również prosto: po to, żeby nas nauczyć miłości Boga i bliźniego. Nie żyjemy dla siebie żyjemy dla Boga i dla drugiego człowieka. Wielki Post jest po to, żeby pomóc nam to sobie uświadomić. Z tą świadomością jesteśmy w stanie dobrze przygotować się do Świąt Paschalnych i z wiarą przeżyć mękę, śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa.

 

Nauczyć się miłości chciałbym, ale Wielki Post od razu kojarzy mi się z pokutą. A z tym to już u mnie gorzej.

 

Proszę pamiętać, że pokuta nie jest działaniem przyjemnym, tylko bolesnym. My takich działań nie chcemy podejmować – który chory ze złamaną nogą chce, żeby ta noga jak najdłużej go bolała? Żaden. Podobnie jest z pokutą. Unikamy jej, skracamy do absolutnego minimum, ponieważ nikt nie lubi, kiedy go boli. Ale bez wątpienia pokuty potrzebujemy, dlatego że jesteśmy grzesznikami. A pokuta jest lekarstwem dla duszy. To lekarstwo pomaga nam wydźwignąć się z upadku grzechu.

 

A jak dobrze pokutować? Jak w Księdza parafii przeżywany jest Wielki Post?

 

Kościół ma trzy sprawdzone praktyki pokutne: modlitwę, post i jałmużnę. Przez nie liturgia Kościoła nadaje kształt okresowi Wielkiego Postu. Wystarczy się tego trzymać. W naszej parafii co tydzień jest odprawiane nabożeństwo Drogi Krzyżowej, w niedziele śpiewane są Gorzkie Żale, przez cały okres Wielkiego Postu w kościele o godz. 6 rano modlimy się brewiarzem, zbieramy też jałmużnę dla potrzebujących. Do tego należy dodać wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych i zabaw w piątki oraz ścisły post w Środę Popielcową i w Wielki Piątek. Są to tradycyjne praktyki pokutne, w Kościele obecne od wieków. Nie mamy żadnych specjalnych zwyczajów, także dlatego, że nie są one koniecznie potrzebne. Aby dobrze przeżyć Wielki Post, nie potrzebujemy jakiś szczególnych praktyk, te tradycyjne w zupełności wystarczą, trzeba tylko dobrze je realizować.

 

W 2014 r. CBOS opublikował dane, wedle których ponad 2/3 polskich katolików praktykuje jakieś pokutne zwyczaje w Wielkim Poście. Zastanawia mnie tylko, na ile to jest autentyczna potrzeba, a na ile kwestia tradycji?

 

Obserwując z zewnątrz, pewnie można wysunąć opinię, że to tylko tradycja, ale trudno zmierzyć wewnętrzne zaangażowanie człowieka, patrząc z boku. Ludzie różnie przeżywają wiarę: są katolicy wielkiego zaangażowania, ale są też tacy, którzy dopiero próbują nawiązać relację z Bogiem. Dlatego zawsze cieszę się, kiedy ludzie przychodzą do Kościoła. Mnóstwo osób podejmuje też faktyczny wysiłek pracy nad sobą i konkretne postanowienia.

 

Z tymi postanowieniami to różnie bywa. Ma Ksiądz jakieś rady?

 

Pokutę podejmujemy z miłości do Boga, i tylko ta miłość może nam pomóc w niej wytrwać. Bez miłości do Boga w ogóle trudno jest zrozumieć sens pokutowania. Post ma wyłącznie religijny charakter i nie dlatego odejmujemy sobie pokarmu, aby lepiej wyglądać albo być zdrowszym. Post to praktyczna realizacja miłości Boga i bliźniego.

 

Jeżeli dla kogoś wyrazem miłości jest – popularne u nas – odmawianie sobie słodyczy, to jak najbardziej można praktykować taką formę pokuty. Może jednak czasem lepiej byłoby nawet zjeść tego cukierka, a przestać mówić źle o drugim człowieku?

 

Pewnie, że lepiej, ale i trudniej.

 

Mówiłem już, że pokuta to nic łatwego ani przyjemnego. Bez miłości trudno nam owocnie pokutować, zaraz tracimy zapał, szukamy wymówek i rezygnujemy z postanowień. Wtedy jednak pokuta przestaje być lekarstwem, które leczy schorowane serce, a przekształca się w coś pozornego. Staje się jak bajpasy, które nie uchronią przed zawałem. Najwyżej go trochę odwleką.

 

Musimy też pamiętać, że nasza pokuta ma konkretny cel: jest nim miłość. Co z tego, że ktoś pości, nawet surowo, jeżeli jednocześnie żyje w nienawiści? Co z tego, że ktoś odmawia długie modlitwy, ale nie pomoże potrzebującemu? Albo co z tego, że ktoś intensywnie pomaga drugiemu, ale jednocześnie zaniedbuje swoją rodzinę? Każdy z nas ma podejmować takie zobowiązania, które nas do tej miłości przybliżą.

 

Rozmawiał Michał Komorek
Idziemy nr 9/2019

 
Zobacz także
ks. dr Johannes Gamperl
Pan Jezus nigdy nie pozostawia nas samych. Już dawno temu św. Teresa z Lisieux zauważyła: „Kiedy cierpisz, wtedy i Pan Jezus cierpi jeszcze bardziej w tobie”. To zjednoczenie z Panem Jezusem, który przecież jest z nami i w nas, osiągamy poprzez modlitwę. Dlatego też modlitwa we wszystkich jej formach i wariantach jest tak ważna: modlitwa żarliwa, modlitwa jako rozmowa, adoracja lub też proste uniesienia serca do Pana Boga – tzw. akty modlitewne, akty strzeliste.
 
ks. Ryszard Nowak
Słowa Pana Jezusa o Synu Człowieczym, który przyszedł służyć, a nie władać, są wypowiedziane w kontekście sprzeczki apostołów o przełożeństwo we wspólnocie. W Jezusie Chrystusie jest najdoskonalszy wzorzec sługi. On będąc w pełni świadomy swego obdarowania dobrowolnie oddał się do dyspozycji dla innych, a uczynił to po to, aby spełnić wolę swego Ojca. Warto może tu podkreślić, że „oddał” to coś więcej niż tylko „dał”… 
 
Marek Kita

Kontestatorów systemu kościelnego często uciszano oskarżeniem o hołdowanie opcji: „Chrystus tak, Kościół nie”. Może warto pomyśleć, czy praktyki właściwe dla systemu nie mówią bez słów: „Kościół tak, Chrystus niekoniecznie”? Coraz wyraźniej widać i coraz głośniej słychać w kontekście obecnego kryzysu, że działania seksualnych drapieżców w koloratkach – oraz chroniące ich machinacje przełożonych – ujawniają w Kościele rzymskokatolickim problem szerszy niż sprawy obyczajowe i głębszy niż upadek jednostek. Już nie wystarczy się pocieszać argumentem, że ludzie są słabi, a wśród pierwszych Dwunastu też trafił się Judasz.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS