logo
Środa, 08 maja 2024 r.
imieniny:
Kornela, Lizy, Stanisława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Rafał Masarczyk SDS
Czy można dziecku dać klapsa?
materiał własny
 


Czy można dziecku dać klapsa?

Jestem wstrząśnięty. W mojej parafii, na kazaniu ksiądz powiedział: że rodzice maja prawo do kar cielesnych, że mogą "dać klapsa". Uznał to za zwykłą metodę wychowawczą! Powiedział także, że można zrobić tzw. szlaban, czyli nie pozwolić na spotykanie się z przyjaciółmi z podwórka! Skala problemu przemocy w Polsce: 60% dorosłych Polaków stosuje kary fizyczne wobec swoich dzieci do 19 roku życia Zastanawiam się, czy zawiadomić policję o przestępstwie. Nie mam odwagi, boję się presji społecznej.

Widzę, że wykazuje Pan wielką wrażliwość na tematy społeczne, szczególnie na krzywdę maltretowanych dzieci. Ma Pan rację, że jest to bolesny problem społeczny i w zasadzie procenty nie mają tu aż takiego znaczenia, bo gdyby było chociaż jedno dziecko pobite przez jednego ze swoich rodziców, byłoby to i tak o jedno pobicie za dużo. Rodzice przecież mają być dla dziecka oparciem i gwarantem bezpieczeństwa. Gdy dziecko zostaje pobite przez rodzica to oprócz bólu fizycznego dochodzą straszne cierpienia psychiczne, dziecko czuje się często winne, że musiało zrobić coś bardzo złego skoro spotkała go taka kara. Na pewno występowanie takiego rodzaju spraw jest wezwaniem dla wrażliwych ludzi i Kościoła i trzeba podjąć jakieś działania.

Dlaczego więc ksiądz na kazaniu mówił do rodziców, że mają prawo bić swojej dzieci, określając to jako metodę wychowania. Skąd takie myślenie się bierze. I tutaj Pana trochę zaskoczę, może i zbulwersuję. Otóż pracując w szpitalu jako kapelan, odwiedzałem także dzieci i wśród nich były takie, które z winy rodziców stały się kalekami, oczywiście nie dotyczy to wszystkich dzieci dotkniętych nieszczęściem, bywa bowiem także tak, że coś się złego stanie dziecku bez winy rodziców. Wracając jednak do tych przypadków kiedy rodzice nie dopełnili swoich obowiązków i źle spełniony przez nich obowiązek rodzicielski był powodem dużych cierpień ich pociech. Wina rodziców polegała często, że nie umieli utrzymać w karności swoich pociech. Dziecko zrobiło coś na co nigdy rodzice nie powinni byli pozwolić, nie zareagowali na postępowanie dziecka, uważając, że dziecku wszystko wolno. Efekt jest taki, że niejedno z tych młodych stworzeń będzie do końca życia kalekami, nie mówiąc już o cierpieniu fizycznym i duchowo-psychicznym jakie ono doświadczy. I powiem Panu, że kiedy to widziałem myślałem sobie, że lepiej było dać klapsa i zmusić dziecko do właściwego zachowania, a nie dopuścić do tragedii. I myślę, że z takiego samego założenia wychodził ksiądz na wspomnianym przez Pana kazaniu. Dlatego nie powinien Pan odbierać jego kazania jako agitacji do maltretowania dzieci. Sam Pan chyba przyzna, że lepiej dać klapsa, niż dziecko miałoby się oparzyć lub spaść ze stołu i złamać sobie kręgosłup (przykłady nie wymyślone). Dlatego nie mam pretensji do rodziców gdy tak reagują pragnąc dziecko uchronić przed nieszczęściem.

Oczywiście, sprawa nie jest taka prosta, bo niektórzy rodzice w imię tego przysłowiowego klapsa potrafią swoje dziecko skatować tłumacząc się, że było ono niegrzeczne i to jest tragiczne. Dlatego ma Pan rację nie można propagować "klapsa" jako normalnej metody wychowawczej, jednak na pewno trzeba uświadamiać, że powinni uczyć od początku swoje dziecko posłuszeństwa innymi metodami i wtedy nie będzie potrzeba używać środków nadzwyczajnych w sytuacji zagrożenia, bo tych sytuacji nie będzie, chyba, że pojawią się w sposób zupełnie nie zawiniony przez nikogo. Na to jednak nie mamy żadnego wpływu.

Czy ma Pan podać księdza do sądu? To nie jest wyjście, kaznodzieja kierował się przecież także troską o dobro dziecka. Być może, że o problemie znęcania się nad dziećmi, nie wiedział tyle co Pan. Najlepiej więc będzie porozmawiać z nim i podzielić się swoją wiedzą. Jeżeli zrobi to Pan taktownie na pewno będzie Panu wdzięczny.

ks. Rafał Masarczyk SDS

 
Zobacz także
Fr. Justin
Uważam, że Msza święta odprawiana w języku łacińskim miała daleko większy urok i majestat, niż w jeżyku narodowym. Łacina była jeżykiem powszechnym, symbolizowała jedność i powszechność Kościoła. Wierni odnosili się z większa czcią do Mszy. Czy łacina nie ma już żadnej przyszłości w Kościele katolickim?
 
Joanna Mazur

W Liście do Galatów czytamy: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”. Smutny paradoks polega na tym, że dla wielu osób patrzących na Kościół z zewnątrz, jawi się on jako instytucja ograniczająca wolność, a to dlatego, że Ewangelia bywa aplikowana w sposób autorytarny i legalistyczny. To jest wielki dramat i tragedia współczesnego Kościoła. Na to młodzi (i nie tylko – ja też!) reagują alergicznie. 

 

O niewierzących dzieciach wierzących rodziców i powodach ich odejścia z Kościoła z dk. Marcinem i Moniką Gajdami rozmawia Joanna Mazur

 
Fr. Justin
Czasami słyszę taki zarzut: Chrześcijanie oczekują raju poza doczesnością, ponieważ kapitulują przed trudnościami naszego konkretnego świata. Czy jest to słuszny zarzut?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS