Postać św. Józefa jest bardzo bogata i złożona. Ewangelie zostawiły nam tę figurę jakby niedopowiedzianą, ale jednoznacznie związaną z ojcostwem. Postać św. Józefa jest w pewnym sensie paradoksalna: kimś jest i kimś nie jest. Nie będąc ojcem, wskazuje na ojcostwo, uczy jak przeżywać drogę z Synem Ojca. Musimy więc stale na nowo ją odkrywać, a odkrywając, możemy też samych siebie przeżywać jako ludzi będących w służbie tajemnicy ojcostwa – ojcostwa ze strony Boga i ojcostwa, któremu służymy bądź to na sposób fizyczny, bądź duchowy.
Wśród motywów za porzuceniem wspólnoty Kościoła można znaleźć i taki: Jestem dobrym człowiekiem. Kościół nie jest mi do niczego potrzebny. A Boga mogę spotkać w szumie lasu, na brzegu jeziora… Padają przy tym argumenty w rodzaju: Pan X jest niewierzący, ale nikt przecież nie zakwestionuje jego szlachetności, altruizmu. A wielu katolików jest obojętnych na ludzką biedę – udają, że nie widzą krzywdy innych (albo sami krzywdzą) itp.