Czasem ludzie upatrują w terapii rozwiązania wszystkich swoich problemów, oczekują, że ktoś inny zdejmie im z pleców ciężar ich życia. A z własnym życiem trzeba się ciągle mierzyć, i nikt tego za nas nie zrobi. Z drugiej strony – warto skorzystać z pomocy, gdy trudno z nim sobie poradzić
– mówi Bogdan Kosztyła, teolog i psycholog z łódzkiego „Domu Miłosierdzia” w rozmowie z Beatą Szymczak-Zienczyk
Na gruncie psychologii kwestię istnienia w człowieku owych nieświadomych sił poruszała większość teoretyków wypowiadających się na temat funkcjonowania jednostki. Prekursorami w analizie procesów związanych z tym, co w języku współczesnej psychologii nazywa się „nieświadomością”, byli zarówno przedstawiciele nurtu platońskiego i neoplatońskiego, by wspomnieć w tym miejscu chociażby Platona i Plotyna, jak i wczesnego chrześcijaństwa ze św. Augustynem i Dionizym Areopagitą na czele, a także mistyki chrześcijańskiej – na przykład św. Bernard z Clairvaux, Mistrz Eckhart, Johannes Tauler, św. Teresa z Avila, św. Jan od Krzyża czy Jakub Boheme.