logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Salij OP
Czy życie ma sens?
Miesięcznik W drodze
 


Jeśli komuś zależy na tym, by nie usłyszeć od rodzonego dziecka słów rozpaczy, że jego życie nie ma żadnego sensu, trzeba samemu sensownie żyć.

Ja się na świat nie prosiłem! Nie musiałaś mnie rodzić! Moje życie nie ma żadnego sensu!”. Rodzice przeważnie wyczuwają, kiedy te ciężko raniące słowa ich nastoletni syn czy córka wypowiadają pod wpływem chwilowej emocji, a kiedy tylko po to, żeby ich wypróbować.

Ale jak ojciec czy matka mają reagować, kiedy widzą, że ich dziecko wypowiada je z głębi autentycznej rozpaczy? Dobrze jeszcze, jeśli syn czy córka pozwolą się przytulić albo jeśli można im powiedzieć, że „są to słowa bardzo niesprawiedliwe i zadają mi ból”, albo że „ty przecież wiesz, jak bardzo cię kocham”. Ale jeśli dziecko zamknie się w sobie? Co wtedy robić?

Na pewno nie wolno się poddawać. Wydaje się, że miłość do dziecka powinna wtedy, nie tracąc nic ze swojej realności, starać się o jakąś niewidzialność. Na pewno trzeba się wtedy modlić za swoje dziecko jeszcze więcej niż zwykle – i chyba lepiej, żeby ono o tym nie wiedziało. Na pewno też trzeba czuwać – jeśli nie można inaczej, to z daleka – aby w każdej chwili podać mu rękę. Teraz jednak zastanówmy się nad tym, co możemy zrobić – i czy w ogóle coś możemy zrobić – ażeby dzieci nie dopadło aż tak głębokie zwątpienie w sens życia.

Tajemnica pewnej bezradności

Czuję się bezradny, kiedy ktoś, kto zwątpił w sens swojego życia albo w sens życia w ogóle, oczekuje ode mnie, że go będę o tym sensie zapewniał. Jest to tyle warte, co rzucanie grochem o ścianę albo obsiewanie skały – przecież z góry wiadomo, że ani grochem ściany nie przebijesz, ani ziarno na skale nie urośnie.

Skąd się bierze ta bezradność, skoro sam bardzo jednoznacznie doświadczam sensu życia, co więcej, wielokrotnie przekonałem się, że w rozmowach na temat sensu życia z ludźmi, którym wspomniane zwątpienie jest raczej obce – podawane przeze mnie argumenty zazwyczaj trafiają im do przekonania, a nieraz przytaczają oni argumenty jeszcze bardziej przekonujące? Dlaczego tak trudno przekonać o sensie życia kogoś, kto już zaczął w ten sens wątpić?

Wiele zrozumiałem dzięki rozmowie z pewnym siedemnastolatkiem. Twierdził, że świat stoi na egoizmie, a mówienie o bezinteresowności jest obłudą i mydleniem oczu ludziom naiwnym. Chciał, żebym mu udowodnił, że nie ma racji i że niekiedy jednak ludzie bywają naprawdę bezinteresowni. On jednak z góry „wiedział”, że tego udowodnić nie potrafię, bo – jego zdaniem – przekonanie o istnieniu bezinteresowności jest takim samym przesądem, jak wiara w istnienie krasnoludków.

Ja, naiwny, podjąłem wezwanie. Osiągnąłem jednak coś odwrotnego, niż chciałem. Kolejne moje argumenty coraz bardziej utwierdzały go w przekonaniu, że ma rację. W końcu sięgnąłem po argument, wydawało mi się, rozstrzygający. „Nie zaprzeczysz chyba – powiedziałem – że miłość matki do dziecka jest prawie zawsze bezinteresowna”.

Nie zapomnę tego zwycięskiego błysku, który pojawił się wówczas w jego oczach. „Miłość mamusi? Niech ksiądz nie żartuje! Przecież to żadna bezinteresowność, tylko skutek zwyczajnego działania hormonów!”.

Wtedy chyba sam Duch Święty mnie oświecił i powiedziałem mu tak: „Może i masz rację, ale jedno wiem na pewno – że jeżeli ty sam będziesz próbował postępować w sposób bezinteresowny, to o dwóch rzeczach się przekonasz w sposób ewidentny. Po pierwsze, że naprawdę można być bezinteresownym, i po drugie, że masz bardzo dużo racji, podejrzewając, że nasza bezinteresowność jest naznaczona różnymi niedoskonałościami”.

 
1 2  następna
Zobacz także
Maciej Tabor
Ewangelia opowiada o kilku sytuacjach, w których ludzie pragnący uzdrowienia musieli przepchnąć się przez tłum i stanąć na środku tacy, jacy byli: sparaliżowani i niewidomi. Tak było w synagodze z mężczyzną, który miał uschłą rękę, tak było z paralitykiem przyniesionym na łóżku, tak było z niewidomym Bartymeuszem wrzeszczącym o zmiłowanie u bram Jerycha i uciszanym przez przechodzących.
 
Ireneusz Rogala
Żyjemy w kraju niepodległym i nie musimy walczyć zbrojnie. Jednak walka trwa, a jest to walka duchowa. Czasem walka z samym sobą o to, abym był lepszym pracownikiem, a często walka z przeciwnościami, których przy pomocy środków materialnych trudno uniknąć i z którymi - jak się wydaje - nie można sobie poradzić.
 
ks. Marek Dziewiecki
Wielki Post jest sensowną propozycją jedynie dla tych, którzy nie boją się ciszy i refleksji oraz dla tych, dla których ważniejsze jest to, kim są, niż to, co posiadają. Niepokoi ludzi bezmyślnych i egoistów, staje się natomiast inspiracją dla tych, którzy – na wzór Chrystusa – pragną mądrze myśleć, dojrzale kochać i uczciwie pracować...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS