logo
Czwartek, 09 maja 2024 r.
imieniny:
Grzegorza, Karoliny, Karola, Pachomiusza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Aneta Pisarczyk
Odnaleźć utraconą obecność
wstań
 


Każdy człowiek w pewnym momencie swojego życia dotyka tzw. sytuacji granicznych. Są to trudne i bolesne doświadczenia. Wywołują w nas egzystencjalny lęk, wiążąc się ściśle z poczuciem straty czegoś niezwykle ważnego. Z całych sił pragniemy się przed nimi ustrzec. Nie jest to jednak możliwe. Doświadczenie sytuacji granicznej burzy stabilność dnia codziennego, dzieląc życie na dwie części – na to, które było przed, i na to, które będzie po zaistnieniu danego wydarzenia. Jednym z trudniejszych momentów życia jest śmierć ukochanej osoby.

Spragnieni obecności
 
Ludzkie serce nie potrafi poradzić sobie z doświadczeniem śmierci. Wykracza ona bowiem poza to, co poznane i oswojone. Śmierć jest tajemnicą. Niesie ze sobą głębokie zranienie. Jakże często trudno doszukać się w niej nadziei. Trudno spojrzeć poza śmierć i uwierzyć w wypływające z niej życie. Nie ułatwiają tego towarzyszące osobom w żałobie poczucie narastającego braku, pustki i bycia porzuconym.
 
Serce potrzebuje być w relacji, doświadczać obecności, dzielić z bliskimi codzienność. Każdy z nas jest stworzony do trwania w relacji. Budowanie więzi z innymi osobami wiąże się z dawaniem siebie i przyjmowaniem daru drugiej osoby. Pragnienie obecności oraz bliskości realizuje się w znacznej mierze dzięki ciału. Mimika twarzy, proste gesty, słowa pełne emocji czy przemyśleń – poprzez ciało komunikujemy miłość, dzięki ciału także ją odbieramy. Dar obecności realizuje się w konkrecie dnia codziennego. Wraz ze śmiercią ten konkret zostaje nam jednak zabrany. Śmierć odbiera nam możliwość odczuwania bliskości drugiej osoby przez ciało, pozostawiając nas z doświadczaniem egzystencjalnego bólu. Z głębi cierpiącego serca wyrywa się jednak żarliwa prośba o obecność. Serce domaga się, by stworzona więź trwała. Na szczęście śmierć nie kończy relacji. Zmienia jednak sposób jej doświadczania.
 
Sytuacja graniczna może prowadzić nas w kierunku wzrastającej rozpaczy albo wprost przeciwnie – w stronę umacniającej się nadziei. Kluczem jest przeżywanie poczucia sensu. Jakże trudno wyjść z rozpaczy tym, którzy nie odnajdują w śmierci choćby najmniejszego znaczenia. Śmierć bliskich nabiera głębokiego sensu tylko wtedy, gdy spojrzymy na nią z perspektywy wiary. Osoby wierzące, które trwają w osobowej więzi z Jezusem Chrystusem, mogą w doświadczanym bólu świadomie oprzeć się na Bogu, który pokonał śmierć. Zakorzenienie w więzi z Bogiem pozwala odnaleźć na nowo poczucie bliskości z tymi, których – jak ufamy – Chrystus ma już przy sobie. Trwając w łączności z Jezusem, możemy uczestniczyć w Jego relacji z naszymi bliskimi, ucząc się na nowo doświadczania ich obecności.
 
Dający sobie czas
 
Przeżycie sytuacji granicznej wiąże się z bólem, utratą i załamaniem. Nie można inaczej. Nie cierpielibyśmy tylko wtedy, gdyby nasze serca nie kochały. Na szczęście ludzkie serce potrafi obdarzać innych głęboką i szczerą miłością. Wraz ze śmiercią bliskiej osoby umiera w nas jakaś cząstka nas samych. Ten czas umierania to czas żałoby. Każde serce inaczej reaguje na przeżywany ból. Ważne, by nie zakopać go głęboko w sobie, lecz z odwagą przeżyć. Tylko przeżyte cierpienie może bowiem stać się nową jakością w nas. Nieprzeżyty ból będzie wciąż domagał się zauważenia.
 
Czas żałoby to czas wypływających łez, poczucia straty i beznadziei. To czas zaprzeczania temu, co się stało, obwiniania siebie, nieradzenia sobie z najprostszymi wymaganiami dnia codziennego. Towarzyszy mu poczucie nierealności śmierci i częste wrażenie, że ukochana osoba tylko na chwilę wyszła z domu. Przedmioty, których używała, przywodzą na myśl codzienne wspólnie wykonywane zadania i pełne miłości rozmowy. Z drugiej strony powstaje w nas ogromne poczucie winy, gdy przywołujemy w pamięci sytuacje konfliktowe, raniące słowa i gesty. Wyrzucamy sobie zbyt mało czułości, zbytni egoizm i stracony czas, który mogliśmy poświęcić bliskiej osobie. Nieraz pojawia się myśl, że tyle jeszcze rzeczy chcielibyśmy powiedzieć, za tyle podziękować i przeprosić.
 
Przeżyć ból, nie zakopywać go. Przyjąć wsparcie i towarzyszenie innych. Poszukiwać ciszy. Trwać na modlitwie. Przebaczyć samemu sobie niedociągnięcia przeszłości. Uznać w prawdzie własną słabość i jednocześnie poczuć wdzięczność do samego siebie za bogactwo miłości okazane drugiej osobie, otwarcie serca i trwanie w relacji.
 
Porzucający samotność
 
Kiedy największy ból minie, a najbardziej gorzkie łzy przestaną płynąć, pozostaje zmierzyć się z jeszcze jedną trudnością, która kryje się pod słowem „samotność”. Poczucie osamotnienia po śmierci bliskich dla wielu staje się stałym towarzyszem kolejnych dni. Ludzkie serce tęskni bowiem za dawną obecnością, wspólnym podejmowaniem decyzji, przeżywaną razem radością i pocieszaniem się w smutkach. Ukochanej osoby nikt nie jest w stanie zastąpić. Jednak ta prawda nie powinna być wymówką dla podejmowania trudu otwierania serca na nowe relacje. Serce nie jest bowiem stworzone do samotności. Trzeba otwartych oczu, by w najbliższym otoczeniu spostrzec tych, którzy potrzebują naszego zainteresowania i okazania bliskości, a od których i my moglibyśmy ową bliskość otrzymać. Mogą to być osoby z rodziny, sąsiedztwa, parafii. Mogą to być dawno zapomniani przyjaciele, rodzeństwo, wnuki. Dla kogo twoje serce podejmie ryzyko otwarcia się?
 
 
Aneta Pisarczyk 
 
Zobacz także
kl. Karol Szlezinger SCJ

Bóg pragnie towarzyszyć swoim dzieciom do końca w ich życiowej wędrówce do nieba. Jednak do tego planu miłości pragnie włączyć swoich wybranych, którzy będą z Nim współpracować w dziele zbawienia. Jedną z takich form jest pierwszopiątkowa wizyta duszpasterska u chorych. Ludzie będący w podeszłym wieku i cierpiący są podmiotem szczególnej troski Kościoła. Poprzez swoje cierpienie złączone z cierpieniem Jezusa są najbliżsi Chrystusowi, gdyż odzwierciedlają Jego ofiarę krzyżową...

 
redakcja czasopisma
Historia pieszego pielgrzymowania na Jasną Górę sięga początków istnienia klasztoru. Duże zorganizowane grupy przybywają tu od XV wieku. Pierwsza zorganizowana pielgrzymka piesza dotarła do sanktuarium w 1434 r. kiedy to po odrestaurowaniu Obrazu Matki Bożej zniszczonego po rabunkowym napadzie na klasztor, w uroczystej procesji przeniesiono Ikonę z Krakowa do Częstochowy.
 
ks. Maciej K. Kubiak

Radość miłości przeżywana w rodzinach jest także radością Kościoła – tak rozpoczyna się posynodalna adhortacja apostolska Amoris laetitia, opublikowana kilka lat temu... Bohaterowie trzech filmowych opowieści odkrywają, że przezwyciężony kryzys prowadzi do udoskonalenia ich relacji. Bo nie żyje się razem po to, aby być coraz mniej szczęśliwymi, ale aby nauczyć się być szczęśliwymi w nowy sposób.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS