logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Agnieszka Myszewska-Dekert
Św. Dominik i Przemienienie
Liturgia.pl
 
fot. Fra Angelico, Saint Dominic (fragment The Mocking of Christ) | Wikimedia Commons


Pobożność wielu świetych, ukazywana widowiskowo jako wzór do naśładowania, wzbudza mój naturalny opór. Jakbym podświadomie broniła się przed nałożeniem na siebie brzemienia, którego nie jestem w stanie udźwignąć i pradopodobnie niewielu jest w stanie... choćby z tego względu, że się jest zupełnie kimś innym, żyje w innych czasach i innej kulturze.

 

Pobożność wielu świetych, ukazywana widowiskowo jako wzór do naśładowania, wzbudza mój naturalny opór. Jakbym podświadomie broniła się przed nałożeniem na siebie brzemienia, którego nie jestem w stanie udźwignąć i pradopodobnie niewielu jest w stanie… choćby z tego względu, że się jest zupełnie kimś innym, żyje w innych czasach i innej kulturze.

 

Ale inaczej jest ze św. Dominikiem. Jest to człowiek, którego głęboko szanuję za to kim był i co robił. Za jego odważną decyzje rozesłania braci do miast Europy niedługo po powstaniu zakonu… Za otwartość. On był tym, który potrafił zauważyć człowieka także w odstępcy i inaczej wierzącym (dla Kościoła tamtych czasów byli to przecież prawie nie-ludzie i nie przysługiwały im żadne prawa), potrafił z nimi rozmawiać bez intencji natychmiastowego nawrócenia dyskutanta. I może dlatego tak wielu się nawracało. Odkrywali, że wiara w Chrystusa, wiara katolicka nie musi obrażać ich inteligencji, nie musi zabierać im wolności, może dawać im Przestrzeń.

 

Ten Dominikowy duch w jakiś sposób pozostał w jego zakonie. Duch otwartości i rozumienia. Tak ja pamietam moją wieloletnią przygodę z duszpasterstwem – najpierw Szkół Średnich – "Przystanią", a potem Akademickim – "Beczką". Nikt tam od nas nie wymagał egzaminu "z pobożności", nikt nie rozliczał z praktyk religijnych, nikt na nie nie naciskał; nikt nie sprawdzał stanu wiary, ani tym bardziej stanu moralności. Można było być praktycznie niewierzącym i wielu takich do duszpasterstwa trafiało.

 

I nawracało się. I było to zazwyczaj nawrócenie pełne, konsekwetne i świadome.

 

Ten fenomen zastanawiał mnie już wtedy, ale wóczas nie potrafiłam jeszcze znaleść jego źródła. A potem zobaczyłam, ze odpowiedź jest zupełnie prosta. To Chrystus. To Jego moc, Jego życie nas przemieniały. Nikt nam Go nie zasłaniał, przeciwnie starano się Go pokazać, takim jakim jest naprawdę. Te kazania, które opowiadały o tym jaki jest Chrustus a nie o tym jacy my powinniśmy być, ani co powiniśmy robić; ten litrugiczny taniec piękny, dopracowany, pełen czci i godności. On tam był. Mogę powiedzieć, że widzieliśmy Go, a Jego wdziękowi nikt nie mógł się oprzeć. On dawał nam wolność, dawał radość, dawał rozumienie, rozszerzał nasze myśli, nasze spojrzenie. I uczył szacunku i miłości i tej zwyczajnej zupełnie odpowiedzialności za to co robię i kim jestem.

 

Nie, nikt nam nie mówił co mamy robić, ale ukazywał nam Chrystusa. A im bliżej Niego byliśmy, tym lepiej wiedzieliśmy co mamy robić i tym bliżej Niego być chcieliśmy przez codzienną Eucharystię, adorację, modlitwę, uczestnictwo w Świętym Triduum Paschalnym. Nikt nam nie nakazywał, wypływało to z potrzeby naszego serca i potrzeby rozumu: być coraz bliżej i bliżej…

 

I z tego powodu szanuję Dominika – to on pierwszy pokazał swoim braciom, on ich nauczył, że ludzie potrzebują wpierw Chrystusa – Wody Żywej. Ale aby umieli o Nim mówić sami muszą z tego Żródłą czerpać przez wspólną modlitwę przez piekny taniec liturgii i wreszcie przez dogłębne studia, bo Chrystus jest nie tylko Miłością, jest też Logosem a nie tylko serce człowieka szuka swego spoczynku ale także i rozum szuka swego zrozumienia…

 

Choć jego wspomnienie obchodzimy 8 sierpnia to naprawdę Dominik zmarł 6 sierpnia 1221 roku w świeto Przemienienia Pańskiego. I sądzę, że ta data śmierci w jakiś sposób ukazuje pragnienie Dominika aby jego życie, jego modlitwa (dominikanie kładli nacisk nie na naśladownictwo swoich świętych a raczej na ich wstawiennictwo) i jego dzieło ukazywały nam Chrystusa, naszego Pana, takim jakim zawsze był a jakim się wóczas ukazał – Przemienionego, godnego miłości i czci. Godnego tego by powierzyć Mu całego siebie, by chcieć zostać z Nim już do końca i na zawsze.


Św. Dominiku, wstawiaj się za nami!

 

Agnieszka Myszewska-Dekert
liturgia.pl | 8 sierpnia 2010

 
Zobacz także
Elżbieta Wiater

Święty z Nursji swoją drogę rozpoczął ucieczką od wspólnot, z których wartościami nie chciał się utożsamić. Pozwolił, aby samotność oczyszczała jego intencje i wzmacniała wrażliwość, po czym znów wrócił do wspólnoty, a w zasadzie stał się jej początkiem. W jego życiu wspólnota i samotność karmiły się nawzajem prowadząc go, a za nim tych, którzy zachwycili się jego świadectwem, do świętości. Opowieść św. Benedykta z Nursji.

 
kl. Paweł Szlezinger SCJ
W życiu duchowym może pojawić się pokusa przedkładania pracy czy nawet podejmowania uczynków miłosierdzia nad modlitwę. Człowiek pragnie widzieć i cieszyć się owocami swojej pracy, stąd nie raz popada w nadmierny aktywizm. Przy wielkim zapracowaniu łatwo zapomnieć, że w pierwszej kolejności należy przyjść na audiencję do Kogoś, od kogo zależy wszystko. Tragizm naszego chrześcijańskiego aktywizmu polega na tym, że czynności rzeczywiście nas zaduszają. 
 
o. Włodzimierz Zatorski OSB
Dzisiaj przeżywamy oktawę Narodzenia Pańskiego, uroczystość Bożej Rodzicielki. Po spontanicznej radości, bo „Dziecię się nam narodziło”, „narodził się Zbawiciel”, przychodzi czas na refleksję: czym jest dla nas Boże Narodzenie? Jakie ma dla nas znaczenie? W Ewangelii św. Łukasz wskazuje na refleksję NMP: Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2,19). 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS