logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Damian Dudek
Święta Marta, czyli wzrastanie w wierze
materiał własny
 


Pod koniec lipca Kościół wspomina w liturgii św. Martę z Betanii. Może warto przy tej okazji spojrzeć na tę świętą nieco inaczej, niż czynią to niektórzy komentatorzy, traktując ją wyłącznie jako zabieganą gosposię, skupioną na sprawach doczesnych i przez to zamkniętą na Słowo Boże.

Zaangażowanie Marty
 
Martę poznajemy w znanej scenie z 10. rozdziału Ewangelii według św. Łukasza, kiedy to przyjmuje Jezusa do swojego domu i gościnnie Go obsługuje, podczas gdy jej siostra Maria siada u stóp Nauczyciela i słucha Jego słów (Łk 10,38–42). Zaangażowanie Marty w usługiwanie Panu nie powinno nas dziwić, jeśli wziąć pod uwagę ówczesną kulturę żydowską, w której przestrzeganie gościnności było ważnym obowiązkiem, co widać już w Księdze Rodzaju, w opisie Abrahama podejmującego Boga pod dębami Mamre (Rdz 18,1-15). Podkreśla to również autor Listu do Hebrajczyków: „Nie zapominajmy o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę” (Hbr 13,2). Jednak w postawie Marty wyraźnie pojawia się dysonans: tak bardzo stara się godnie przyjąć dostojnego Gościa, że w końcu poirytowana zwraca się do Niego z nieuprzejmymi pretensjami i usiłuje wciągnąć Go w swoje spory i problemy komunikacyjne z siostrą: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła” (Łk 10,40). Mimo to Jezus odnosi się do Marty bardzo delikatnie, z miłością: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”  (Łk 10,41-42).
 
Opisana scena nie ukazuje Marty w korzystnym świetle. Nie brakuje jednak ludzi, którzy byliby skłonni jej bronić, twierdząc: „Dobrze, trzeba słuchać Słowa Bożego, ale też trzeba zająć się różnymi sprawami i pracować – nic się samo nie zrobi”. Spróbujmy zresztą wyobrazić sobie, że Jezus z uczniami przychodzi zmęczony do domu Marty, ona zaś razem z Marią siada i słucha słów Pana. Mijają kwadranse, a siostry nadal uważnie wsłuchują się w dobrą nowinę. Kto wie, czy Jezus sam w końcu nie powiedziałby: „Marto i Mario, obie obrałyście najlepszą cząstkę, której nie będziecie pozbawione, ale teraz, proszę, zatroszczcie się dla nas o coś do jedzenia i picia”.

Heroiczne wyznanie wiary

Historia św. Marty ma jednak ciąg dalszy. Po raz kolejny spotykamy ją w 11. rozdziale Ewangelii według św. Jana, w opisie wskrzeszenia jej brata Łazarza w Betanii (J 11,1-44). Czy na pewno jest to ta sama Marta, o której wcześniej pisze ewangelista Łukasz? Pewne wątpliwości może budzić fakt, że żaden autor Ewangelii nie opisuje obu tych scen, Łukasz zaś nie podaje nazwy miejscowości, w której Marta przyjęła Jezusa, i nic nie wspomina o jej bracie Łazarzu. Poza tym aramejskie słowo "martaoznacza po prostu panią domu, gospodynię – odnosi się więc bezpośrednio do roli pełnionej przez usługującą Jezusowi Martę. Mimo to zbieżność obu osób jest bardzo uprawdopodobniona przez istnienie siostry Marii, a także zbliżony charakter postaci opisywanych w obu Ewangeliach.
 
W scenie poprzedzającej wskrzeszenie Łazarza Marta wychodzi Jezusowi na spotkanie i mówi: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga” (J 11,21-22). Jest to nie tyle wyrzut, co wręcz heroiczne wyznanie wiary w zbawczą moc Jezusa, która pochodzi od Ojca! Gdy Jezus zapewnia: „Brat twój zmartwychwstanie”, Marta wykazuje się znajomością Jego nauki: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym” (J 11,24). Jezus jednak mówi: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” I wtedy Marta wyznaje żywą wiarę w Jezusa jako Zbawiciela świata: „Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat” (J 11,27). We wszystkich czterech Ewangeliach oprócz Marty tylko Szymon Piotr w podobny sposób wyznaje wiarę w Jezusa jako Mesjasza (Mt 16,13–20; Mk 8,27–30; Łk 9,18–21). Widzimy, że Marta zmaga się jeszcze ze swoim życiowym realizmem i świadomością tego, co po ludzku jest nieodwracalne, mówi bowiem: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie” (J 11,39). Mimo to Jezus, choć upomina Martę, dokonuje cudu wskrzeszenia jej brata.

Przyjęcie Jezusa
 
Trudno dokładnie ustalić, ile czasu mogło upłynąć pomiędzy wydarzeniami opisanymi przez ewangelistów Łukasza i Jana. W tym czasie jednak Marta przeszła fascynującą drogę: od gospodyni pochłoniętej zadaniami doczesnymi do uczennicy wyznającej głęboką i żywą wiarę w mesjańskie posłannictwo Jezusa i Jego moc, silniejszą od śmierci. Skąd taka przemiana? Być może kluczem do jej zrozumienia jest następujące zdanie: „Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu” (Łk 10,38). Przyjęła Jezusa! Owszem, była niedoskonała i zaabsorbowana sprawami tego świata, lecz przyjęła Pana, który okazał jej miłość i cierpliwość, pozwalając stopniowo wzrastać w wierze i rozumieniu spraw wiecznych.
 
Historia Marty jest zatem bardzo optymistyczna i pocieszająca: jeśli przyjmujemy Jezusa do swojego życia – nawet pogmatwanego i niedoskonałego – Jego obecność i łaska przemieniają nas i pomagają wzrastać. Będąc blisko naszego Zbawiciela możemy mieć nadzieję na niezwykły ciąg dalszy.

Damian Dudek

_____________________________

 
Źródło fragmentów Pisma Świętego: „Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu”, wydanie III poprawione, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań – Warszawa 1982. 
 
Zobacz także
ks. Adam Adamski
Nasze wielkopostne wyjście na pustynię też musi kosztować, inaczej niczego nie doświadczymy. Pustyni nie można traktować jak pikniku. Jak wyglądałby pustelnik, który co prawda wybrałby się na Saharę, ale zaraz wybudowałby tam luksusowy, klimatyzowany hotel, zamówił dostawy świeżej żywności i schłodzonych trunków?
 
Izabela Bilińska-Socha
Kultura masowa i komercja zmieniły historię tego popularnego świętego nie do poznania. Czy będą tam renifery? ?zapytał mój synek, gdy w ponad czterdziestostopniowym upale wjeżdżaliśmy do miasta, w którym działał jego patron, św. Mikołaj z Myry. Rubaszny krasnal z Laponii w czerwonym ubraniu, ciągnięty w saniach przez renifery to obraz, który na hasło „św. Mikołaj” pojawił się przed oczyma dziecka. Wiedząc o tym, zastanawiałam się, czy w Myrze uda nam się poznać prawdziwą historię świętego biskupa. 
 
Dariusz Piórkowski SJ

Czy to nie dziwne, że modlimy się ciągle o pokój, chociaż w tylu miejscach na świecie toczą się konflikty zbrojne i wojny? Błagamy Boga o zdrowie dla naszych bliskich i innych chorych, chociaż równocześnie widzimy, że ich stan wcale się nie poprawia, a niektórzy z nich umierają. Prosimy o uwolnienie z dokuczającej nam słabości, chociaż po latach zdajemy sobie sprawę, że w zasadzie niewiele się zmienia.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS